Długo nie pisałam, bo Ala była w szpitalu. Zapalenie węzłów chłonnych, nie było nam do śmiechu. Ale na szczęście już jesteśmy wszyscy razem, w domu, zdrowi. Wczoraj Ala poprosiła mnie o wspólny wieczór. Robiłyśmy więc sałatkę i rozmawiałyśmy, takie tam babskie sprawy.. ;)
Kilka dni temu mój mąż patrząc na moją tablicę korkową, którą niedawno powiesił mi na ścianie w kuchni rzekł z uśmiechem:
- Widzę, że na tej twojej tablicy to więcej Ali rysunków niż tych przepisów co tu miały wisieć
Miał rację. A wczoraj Ala powiedziała patrząc w zamyśleniu na tablicę:
- Wiesz mamo, możemy kupić nową tablicę na moje rysunki...
HAHA! O niczym innym nie marzę! :)
I tak sobie rozmawiamy i rozmawiamy... nagle Ala pyta:
- Mamoo? Dlaczego Amelka u nas nigdy nie zanocowała?
- Bo nie mamy warunków na to, by ją zaprosić na noc. Nie miałaby gdzie spać..
- Wiesz, jak trzeba to ja się mogę jedną noc nie wiercić. Będę spała na samym koniuszku łóżka...
Haha! A to dobre! Jak widać Ala wraca do formy :)